wtorek, 20 września 2011

dzień za dniem

Mija dzień za dniem a ja nie mam na nic czasu. Pozaczynałam kilka rzeczy i nie mam kiedy ich dokończyć. Tyle bym jeszcze chciała a czasu brak i nie wiadomo w co ręce włożyć. Jednego dnia wszystko się komplikuje a drugiego znów magicznie zaczyna się układać i tak na zmianę. Nawet nie mam kiedy zrobić porządnego obiadu. I tym sposobem była ostatnio sałatka pod tytułem misz masz co w lodówce masz. Mniam mniam. W sumie lepsza sałatka niż nic jak to się ostatnio nawet zdażało :)

niedziela, 11 września 2011

jesień w kuchni

Jesień zawitała już chyba pełną parą. Zrobiło się chłodniej a wieczorami szybciej zapada zmrok. Latem zrobiłam trochę przetworów, choć wiem że o wiele za mało. Szkoda mi nawet otwierać słoiki, bo chciałabym żeby były na bliżej nie określone "potem". No cóż, nic straconego. Dziś jadę do mamy po odbiór zamówionych ogórków i papryki aż z Kaszub :) Z części ogórków chcę zrobić jeszcze trochę sałatki (czyt. ogórki w plastrach z cebulką) a resztę chyba ukiszę i zrobię przecier na zupy. Jeśli chodzi o paprykę, to ciągle się zastanawiam. Najchętniej bym ją zamroziła, ale nie mogę z prozaicznej przyczyny... brak miejsca w zamrażalniku. Myślę zatem o zrobieniu czegoś na styl leczo, ale musiałabym jeszcze dokupić cukinię. Hmm.. a może tylko papryka, cebula i... no tak pomidory, bo koncentrat raczej nie wchodzi w grę, więc cóż,.. i tak muszę jechać na bazarek więc pewnie już kupię i pomidory i cukinię.
Czeka tez na mnie konfitura brzoskwiniowo-marakujowa, ale jakoś się nie mogę do niej zebrać. A za jakieś 2 tygodnie mąż ma mi dowieźć buraki z Mazur.
Tyle rzeczy jest do zrobienia i na nic nie mam czasu. Kiedyś przygotowywałam ciasto na piernik długoleżakujący już w czerwcu a teraz... nawet o nim nie myślę. Może w październiku się w sobie zbiorę.
Chciałabym też już jesiennie przystroić mieszkanie. Jakieś świece, orzechy.. marzy mi się wrzos, ale kiedyś o ja głupia kobita usłyszałam że wrzos w domu przynosi nieszczęście i jakoś od tej pory go nie kupowałam a bardzo mi się podoba. Myślałam nawet o lawendzie, ale jakoś wrzos bardziej mi się podoba.

I tak mija dzień za dniem, robi się coraz ciemniej a ja zaczynam powoli zakładać wieczorami wełniane swetry i grubsze skarpety :) No i obowiązkowo w sezonie jesienno-zimowym pijam kawusię, którą z kolei odstawiam wiosną i latem na rzecz smakowych herbat.
A to wczorajsza kawka:


sobota, 10 września 2011

zapiekanka na szybko

A to wczorajsza zapiekanka na szybko:
                                                               

                                                                            na patelni


                                                                      
                                                                   w naczyniu do zapiekania


                                                                         posypana serem

                                                                          a tutaj już na talerzu :)

ZAPIEKANKA Z CUKINIĄ:

- ugotowany makaron (u mnie muszelki)
- cebula
- pieczarki
- cukinia
- papryka (u mnie czerwona)
- jakieś mięsko (u mnie kiełbaska, ale mogą być kawałki kurczaka - byle nie surowe)
- 3 łyżki śmietany
- 1 jajko
-ser do posypania


Najpierw na patelni podsmażamy pokrojoną cebulę, potem dodajemy pokrojone na kawałki pieczarki. Całość dusimy przez jakiś czas, aż pieczarki ładnie ściemnieją. Dodajemy pokrojoną w kostkę cukinię i paprykę. Dusimy aż wszystko zmięknie. Na koniec dodajemy mięso. Przyprawiamy solą, pieprzem, czerwoną papryką i oregano. Dusimy całość aby smaki się przegryzły. Przekładamy wszystko do naczynia do zapiekania. Mieszamy śmietanę z jajkiem i powstałą mieszanką polewamy zapiekankę. Lekko przegarniamy widelcem i na koniec posypujemy startym serem. Pieczemy aż ser się rozpuści a masa jajeczna zetnie. Nie wiem ile dokładnie się piekło, ale może jakieś 20 min w 160 stopniach C.
Smacznego!

piątek, 9 września 2011

jesienne rumieńce

Kupiłam sobie kilka gruszek, bo gruszki to owoce, które najbardziej mi się kojarzą z jesienią. Lubie wszystkie, zarówno te twarde, zielone, jak i rozciapane żółte :) a tych podobał mi się bardzo kształt - są wydłużone i takie wygięte jakby prężyły się na jesiennym słońcu. A od tego słoneczka chyba dostały wypieków... spójrzcie jakie mają śliczne jesienne rumieńce :))










A gdy ostatnio byliśmy na spacerze, trafiliśmy na... poziomki. Ładne, duże, soczyście czerwone :)


wtorek, 6 września 2011

tarcie, tarcie, tarcie...

A oto tarte warzywa w porcjach na zupy. Mąż siedział wczoraj wieczorem i tarł je ręcznie, bo zepsuł mi się robot kuchenny :-/ Ale tarł zawzięcie i jakoś poszło :) Wyszło 7 porcji na zupę, a zupa zazwyczaj starcza mi na 2 dni.

poniedziałek, 5 września 2011

warzywka

Postanowiłam zabrać się dziś za kolejny przerób warzyw. Syndrom wiewiórki już od jakiegoś czasu się u mnie umacnia. W sumie to w tym roku pierwszy raz podeszłam na poważniej do kwestii przetworów i ogólnie zapasów na zimę. Przypuszczam, że w przyszłym roku będę śmigać przy garach, słoikach itp. Na razie można by rzec, że "raczkuję".
Zrobiłam w tym roku kilka słoików z ogórkami kiszonymi, fasolkę szparagową zółtą (w słoikach), marchewkę w kostkę krojoną (w słoikach), sałatkę z ogórków i cebuli. Gotowe słoiczki pokażę, jak już będę miała wszystko porobione, bo jeszcze planuję zrobić tarte buraczki i parę innych rzeczy. Chwilowo czekam na "dostawę" buraków od swojej teściowej :) co nastąpi pod koniec miesiąca. Póki co mam jeszcze do przerobu fasolkę szparagową żółtą i dokupiłam odrobinę zielonej. Chcę też, wzorem Elisse z 'Utkane z marzeń', zetrzeć na tarce marchew, pietruszkę, selera, podzielić na porcje na zupę i wcisnąć do zamrażalnika.
















A dziś robiłam zupę z cukinii, ale cała została od razu zjedzona i nie zdążyłam jej uwiecznić. W smaku bardzo dobra, więc pewnie kiedyś jeszcze ją zrobię i wtedy pstryknę zdjęcie. 

sobota, 3 września 2011

czasu brak...

Ostatnio na wszystko brak mi czasu. Godziny mijają szybko, a chciałoby się zrobić tyle rzeczy. Ledwo nadążam ze zrobieniem obiadu i zakupami. Dziś kupiłam na spróbowanie śliwki arbuzówki. Ładne, duże i smaczne.


A to zdjęcia kwiatków i ubranka ze chrztu mojej niuni :))




Cóż, na dziś to tyle, bo wszystko mnie goni.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...