Liście pospadały z drzew, powietrze zaciąga zimnem, cóż ostatni dzień listopada to ostatni dzień tej jesieni. Już jutro grudzień, zima, a wkrótce Święta i Nowy Rok. Taka to dla mnie trochę przeplatanka, bo niby wszędzie mam wrażenie że widzę jeszcze jesień, a tu zima puka do drzwi, choć śniegu jeszcze nie było. Bodajże w zeszłym roku, o tej samej porze, było już wszystko ośnieżone.
Już nawet zmieniłam stroik na stół na hmm.. jesienno-zimowy, bo w sumie jeszcze tej zimy aż tak nie czuję.
Cóż,.. żegnam jesień i powoli witam zimę. A jak zima to i Święta, a jak Święta to... prezenty. Tak, tak, prezenty mam już zapakowane, ale to tylko te, które jadą w drogę na Mazury. Mąż właśnie dziś pojechał pozawozić co trzeba, bo nie wiadomo kiedy to pojedzie następnym razem i czy w ogóle to nastąpi jeszcze przed Świętami.
Tak więc część prezentów już pojechała do swoich przyszłych właścicieli i mam nadzieję, że w jakiejś skrytce przechowają się grzecznie do wigilii.
środa, 30 listopada 2011
wtorek, 29 listopada 2011
pierniczków czas...
Zaczęłam oficjalne piernikowe przygotowania do Świąt. W tym roku robię ciasto z innego przepisu niż dotychczas. Potem podam dokładnie z jakiego.
Pierniczki przed pieczeniem:
I po upieczeniu:
W tej chwili pierniki są zamknięte w puszkach i czekają na wenę do dekorowania. Pilnuje ich niedźwiadek :)
Aha... migawki z niedzielnego wypadu do parku:
Pierniczki przed pieczeniem:
I po upieczeniu:
Aha... migawki z niedzielnego wypadu do parku:
piątek, 25 listopada 2011
koniec listopada i soczyste podkładki
Za oknem ciemno, na dworze zimno, aż nie chce się wierzyć, że czas tak szybko mija i mamy już koniec listopada. Można by rzec, że grudzień już puka do drzwi.
Jeszcze niedawno chodziłam w cieńszym ubraniu i obuwiu, a teraz trzeba było wyciągnąć kozaki i odświeżyć zimowy płaszcz. Nie ma co - zima czai się za rogiem.A ja jak zwykle, żeby odstraszyć nudę zdobyłam to i owo :) w sumie to nie zdobyłam lecz raczej nabyłam... w Tesco podkładki na stół. Wzór w soczyste jabłuszka, gruszki i kropeczki. Wiem, wiem... kropki raczej nie pasują do owoców, ale tak mi się podobały, że nie było mocnych i musiałam je mieć. Pewnie ktoś się zdziwi, czemu kupiłam każdą inną... otóż wszystkie trzy będą dla mojej niuni, jak zacznie aktywniej jeść, czyli pewnie wiosną :) Póki co, będą cieszyć oczy.
Jeszcze niedawno chodziłam w cieńszym ubraniu i obuwiu, a teraz trzeba było wyciągnąć kozaki i odświeżyć zimowy płaszcz. Nie ma co - zima czai się za rogiem.A ja jak zwykle, żeby odstraszyć nudę zdobyłam to i owo :) w sumie to nie zdobyłam lecz raczej nabyłam... w Tesco podkładki na stół. Wzór w soczyste jabłuszka, gruszki i kropeczki. Wiem, wiem... kropki raczej nie pasują do owoców, ale tak mi się podobały, że nie było mocnych i musiałam je mieć. Pewnie ktoś się zdziwi, czemu kupiłam każdą inną... otóż wszystkie trzy będą dla mojej niuni, jak zacznie aktywniej jeść, czyli pewnie wiosną :) Póki co, będą cieszyć oczy.
poniedziałek, 14 listopada 2011
pierwsze przymiarki
Nastał wreszcie dzień pierwszych przymiarek do świątecznych zakupów. Będąc w Ikea, a nie bywam tam za często, więc postanowiłam skorzystać z okazji, kupiłam na świątecznym stoisku bileciki do prezentów.
Były również papiery do pakowania prezentów z motywem tychże skrzatów, ale i tak zostało mi sporo papierów z zeszłego roku, które zamierzam wykorzystać. Zresztą w tym roku na samą wigilię nie zapowiada się rodzinny zlot, więc i prezentów wielu nie będzie trzeba kupić.
Wracając do papierów... bardzo podobał mi się taki czerwony papier w białe kropeczki (taki sam jak wzór na bileciku), ale oczywiście nie można było kupić go oddzielnie, tylko w zestawie z dwoma ze wzorem skrzatów. Trudno, odpuściłam sobie kupno. Denerwuje mnie, że często jak są w sklepach jakieś zestawy, to jest w nich tylko jedna fajna rzecz i suma sumarum nie opłaca się kupować całego kompletu tylko dla jednego drobiazgu. Wiem, wiem... oto właśnie w tym chodzi, żeby klient kupił również rzeczy, które się kiepsko sprzedają. Nie zmienia to jednak faktu, że doprowadza mnie to do szału.
wtorek, 8 listopada 2011
wiosna w listopadzie...
Nastał już listopad. Żółto-pomarańczowe liście sypią się kiściami z drzew niczym konfetti. Praktycznie w ogóle znikają popołudnia, zamieniając się szybko w wieczory a te z kolei w noce. Nie ma co - zimno się już zrobiło i basta! Aby tchnąć trochę życia w te ponure dni i dusze domowników błąkające się niczym zjawy po mieszkaniu, postanowiłam przywrócić choć odrobinę wiosny. Jak tego dokonałam? Otóż zasadziłam w doniczce pietruszkę, którą dostałam od mamy :) Szybko wyrosła zieloniutka natka i od razu zrobiło się weselej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)