środa, 30 maja 2012

krab

A dziś popełniłam kraba, jako kolegę do towarzystwa dla homara ;) Z początku miałam inny zamysł, a mianowicie chciałam zrobić kilka małych krabiątek. Ostatecznie jednak zdecydowałam się tak samo jak w przypadku poprzednika, na jeden duży egzemplarz :) Na poszewce widać co prawda gdzieniegdzie ślady po pruciu, ale nie są one rażące.



No i tym oto sposobem mam dwie poduchy: z krabem i homarem! Teraz nic tylko skoczyć do sklepu po owoce morza hehe ;)
A w ogóle to nie wiem czy tylko mnie się tak wydaje, że ten krab to taką złowrogą minę ma? Taki jakiś zagniewany wyszedł, ale to pewnie przez to że jest zazdrosny o koleżkę ;)

Aha, a to wczorajsze muffinki z dżemem z czarnej porzeczki. Jak widać pogoda była ładna, tylko później coś zaczęło padać i się wszystko popsuło. Ale dziś już jest lepiej i to najważniejsze! Pozdrawiam.


piątek, 25 maja 2012

homar

Gorąco się zrobiło ostatnimi dniami i nie mam ochoty na nic. Najchętniej przesiaduję na kanapie ze szklaneczką schłodzonego soku. Nabrałam ochoty na letnio-morskie klimaty, więc pomyślałam że skoro i tak na tej kanapie siedzę, to sobie zrobię podusię :) Miałam akurat na stanie białą poszewkę na jaśka, więc nie było większego problemu. Gorzej się sprawy miały z wymyśleniem motywu owej poduchy. W pierwszej chwili pomyślałam o statkach, latarni morskiej, kotwicy itp., ale jakoś nie do końca przemawiało to do mnie. W końcu natchnęło mnie... myślami przeniosłam się do małej nadmorskiej restauracji, a raczej jakiejś małej knajpki przy nadbrzeżu. Usiadłam przy stoliku i przyglądałam się co jedzą inni. Nie wiem czy wy też tak macie, ale ja jak gdzieś jestem to lubię podglądać co kto ma na talerzu dobrego :) No a wracając do mojego mglistego wyobrażenia.... obok mnie wczasowicze, a może i tubylcy jedli owoce morza. Na stoliku leżał ogromny homar, krewetki itp. a obok masełko czosnkowe i oczywiście cały koszyczek bagietek. Wszyscy radośnie mlaskali i oblizywali palce a w koło roznosił się zapach morza :)))

 
Ehhh i tak poniesiona wodzami fantazji a raczej pragnień zamarzyłam sobie homara! Oczywiście tylko na poduszce, bo na więcej raczej mój skromny budżet nie pozwala ;) Podpatrzyłam w internetowej sieci jak taki homar może na szkicu wyglądać no i tadaaam... mam homara na poduszce :) Tak mi się spodobał, że nie wykluczone iż w niedługim czasie będzie miał kolegę kraba do towarzystwa, ale póki co jest gorąco.... więc muszę się położyć na swojej nowej poduszeczce i odpocząć :)))







czwartek, 17 maja 2012

Natchniona ostatnim postem Ateny z bloga drewniana-szpulka postanowiłam ozdobić drewniane spinacze. Taśmę dwustronnie klejącą wykorzystywałam już wcześniej, ale w celu uzyskania ozdobnego papieru samoprzylepnego. Tak też i chciałam uczynić ze spinaczami, jednak po otwarciu szuflady z różnorakim "badziewiem", dostrzegłam kolorowe wstążki kupione już jakiś czas temu. Ku mojej radości okazało się, że ich szerokość idealnie pasuje do szerokości spinaczy. Nie myśląc długo, bo akurat dziecię spało, zabrałam się do roboty i zrobiłam sobie 6 kolorowych spinaczy :)))
Zaczęłam też już robić etykiety na letnie przetwory. Na razie powstało kilka okrągłych na soki w butelkach, ale mam już wydrukowane parę następnych. Szablony brałam stąd.
A dzisiaj jeszcze miałam "przygodę" z córką, bo po zjedzeniu obiadu (a obiad je w specjalnym, drewnianym krzesełku) chciała zejść sama, jak to ona teraz wszystko chce sama robić, no i zsunęła się w dół, ale utknęła i nie mogła się wydostać. Mało tego, nawet ja nie mogłam jej wyciągnąć, bo obróciła się na brzuch, a wydostanie się blokował pas materiału rozdzielający w normalnych warunkach nóżki dziecka. W końcu chwyciłam i ją i górną część krzesełka i przeniosłam na kanapę. Tam zaczęłam manewrować i nią i krzesełkiem, pchać, szturchać i obracać, aż w końcu się udało. Normalnie moje dziecię przeżyło drugi poród! :))) Było trochę nerwów, ale dobrze się skończyło i wyszła główka a potem rączki ;)

piątek, 11 maja 2012

bzy i syrop z sosny

Pogoda znów słoneczna i upalna, a ja w domu cieszę zmysły pachnącym bzem. Przytargany z działki stoi sobie na parapecie już kilka dni. Powoli zaczyna więdnąć, ale póki co mam na co patrzeć i co wąchać :)
A żeby zapachów w domu nie było za mało, to nazrywałyśmy z mamą troszkę młodych pędów z sosny i zrobiłam z nich syrop z myślą o zimie. Tak to już jest, że zimą człowiek myśli o lecie, a jak już się robi cieplutko to myślami powraca do zimy.
Tak więc w pokoju zapachniało sosną i bzem :) Zazwyczaj moja mama robiła syrop z zielonych szyszek sosny, ale w tym roku mamy w rodzinie komunię i nie wiadomo czy załapiemy się na szyszki. W każdym bądź razie syrop z pędów sosnowych robiłyśmy po raz pierwszy. Zobaczymy co z tego będzie. W smaku przepyszny, bo oczywiście co się nie zmieściło do słoiczka i butelki, zostało od razu skonsumowane. Pozdrawiam, w ten upalny majowy dzień! :)

poniedziałek, 7 maja 2012

urodzinowe smakołyki

Nareszcie wróciłam z długiego weekendu. Zarówno majowy wypoczynek jak i urodziny mojego skarbeńka udały się wyśmienicie. Było ciepło, wręcz gorąco i słonecznie. Może troszkę nawet za ciepło, bo wszystko się rozpuszczało, a w szczególności galaretki i ciasta z bitą śmietaną. Muszę się dziś ogarnąć po wyjeździe, więc nie będę was zanudzać tekstami. Oto zdjęcia:
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...