Tegoroczne pierniczki już gotowe! Przyznam szczerze, że nie miałam do nich większej weny, ale i tak sądzę że wyszły całkiem nieźle :) Jutro razem z prezentami pojadą już pod docelową choinkę.
Najmniej zadowolona jestem z bałwanków, bo zabrakło mi białego lukru z białek, a nie chciało mi się robić kolejnej porcji. Postanowiłam zrobić lukier tradycyjny z soku z cytryny no ale efekt widać na zdjęciach - po wyschnięciu w niektórych miejscach jest prawie przeźroczysty i przebija spód :-/ I tak wiem, że dzieciaki zjedzą wszystkie, ale czuję pewien niedosyt hehe
Pozostałe, nieudekorowane pierniczki zostaną podzielone na dwie części. Jedna będzie przeznaczona do zjedzenia od razu, a druga powędruje do puszek i będzie czekać aż sobie o nich przypomnę latem :) Przypuszczam, że to tylko ja tak mam, że lubię w środku lata wyciągnąć sobie z puszki pierniczka, który już jest mięciutki i rozpuszcza się w ustach. Zawsze sobie powtarzam, że powinnam pod koniec zimy zrobić większą turę pierników, powkładać do puszek i niech leżą do Świąt, aż będą mięciusieńkie. No, ale pod koniec zimy to już raczej myślę o cieplejszych dniach, kwiatach w wazonie i wiosennych Świętach a nie o wykrawaniu pierniczków :D
wow!!! są piękne :) i muszą być baardzo smaczne :)
OdpowiedzUsuń... do lata, to nie wykonalne. Piękne zdobienia aż szkoda jeść.
OdpowiedzUsuńtakie piękne, że pewnie aż szkoda je zjeść ;)
OdpowiedzUsuńobserwuję i zapraszam do mnie ;)
-15 % na biżuterię !!!
czekoladowoooo.blogspot.com
Pozdrawiam ;)
Pięknie je ozdobiłaś, aż żałuję, że mam uczulenie na przyprawę do pierników:)) pozdrawiam i życzę wesołych świąt
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podobają i ile rodzajów..
OdpowiedzUsuńU nas królowały głownie gwiazdki i serca.
Uwielbiam ich zapach i smak :-)
Jakie piękności!!! U nas leci produkcja na skalę masową, z resztą chyba i tak nie miałabym do nich cierpliwości - ale może za rok, kto wie ;)
OdpowiedzUsuń