Wczorajszy dzień upłynął nam na pieczeniu pierniczków. Zużyłyśmy całe ciasto, przez co będzie potem sporo do dekorowania. W tym roku postawiłam głównie na choinki - są 3 rodzaje. Mamy też niedźwiedzia, którego robiłam już w zeszłym roku. Mało przy jego dekoracji pracy a efekt świetny :) Jest też jedna gwiazdka, szeroka w swojej środkowej części żeby było łatwiej coś tam wymyślić. No i dwa tegoroczne debiuty czyli domek i bombka. W zeszłym roku owszem robiłam bombkę, ale taką dużą i sporo było przy niej pracy. Tym razem spróbuję z mniejszą, choć przypuszczam że pewnie na małym elemencie robienie dekoracji będzie bardziej mozolne ;) No ale pocieszam się że z kolei jak jest mały pierniczek to i dekoracja może być skromniejsza.
Córcia wolała "wycinać" pierniczki z całej góry ciasta niż z rozwałkowanego płata. I jeszcze jedno co mnie, no cóż, trochę niepokoiło - uparcie zabierała mi surowe ciasto w celach konsumpcyjnych, a jak dawałam jej już upieczony wyrób to pluła i kiwała głową że nie chce, a ręce same jej się wyciągały w kierunku surowizny :D Musiałam je odganiać (te nieszczęsne, lepkie rączki) co chwilę, bo bałam się że jeszcze się naje i będzie miała ekscesy żołądkowe.
Zazdroszczę ludziom, którzy mają na tyle bogatą wyobraźnię, żeby samemu wymyślać co roku inne sposoby dekorowania pierniczków. Ja niestety tak nie potrafię i czerpię inspirację z zasobów internetowych. Mam nadzieję, że nikt się nigdy na mnie nie pogniewa, że dekoracje "papuguję", ale nie są to przecież pierniczki przeznaczone na sprzedaż a jedynie do domowego użytku. Nawet nie wiecie ile ja posiadam zdjęć pierniczków! Jest tego tak dużo, że mam wszystko podzielone na różne kategorie, choć i tak nigdy nie mam wystarczająco dużo czasu żeby wszystko poukładać. Szczególnie, że co roku dochodzi spora ilość nowych zdjęć. W zeszłym roku miałam szatański pomysł, aby wszystkie zdjęcia przenieść do Worda i wydrukować sobie w postaci takiej jakby książeczki. Poszczególne kartki chciałam zalaminować, żeby nie straciły koloru i umieścić w segregatorze a w kolejnych latach tylko dokładać po kilka stron :) Na początku praca jakoś postępowała i nawet sporo tego przygotowałam, ale im dłużej to robiłam tym bardziej wydawało mi się, że nie ma to końca. Suma sumarum prace stanęły i tylko od czasu do czasu do tego wracam. Jak to śpiewały Elektryczne Gitary... kiedyś się (za to) wezmę... :D
Aha,... na pianinie zawisła świąteczna skarpeta, w której córka dostała mikołajkowe drobiazgi :)
Witaj
OdpowiedzUsuńU nas też dzisiaj pierniczki :)
Napiekliście całe mnóstwo.
My troszkę mniej :)
Ale za to już mamy udekorowane.
Pozdrawiam
Ada
No, no macie hurtowe ilości :-) My jutro pieczemy.
OdpowiedzUsuńPierniczkowy pomagacz równie słodki jak ciasteczka :-)
pozdrówka!
A ja w tym roku odpuszczam pierniczenie :P
OdpowiedzUsuń