środa, 17 października 2012

w oczekiwaniu na...

Nie wiem czy u was też tak się zdarza, ale u mnie jakoś jest to nagminne. Chodzi mi o czekanie na gości... czekanie, czekanie i jeszcze raz długie czekanie. I nie chodzi mi w tym momencie o gości takich umówionych na konkretną godzinę, choć nawet i w takim przypadku rzadko kto jest punktualnie, lecz mam na myśli takich gości co mają przyjść... dziś, w bliżej nie określonym dziś. Człowiek z samego rana zaczyna wszystko przygotowywać, niby goście jak to goście mówią że nic tam takiego nie trzeba szykować, ale wiadomo jak to jest.... coś do picia, do przegryzienia itp. i się tego nazbiera :)



Z początku pojawia się myśl, że może przyjdą rano, więc z samego rańca wychodzę na zakupy, żeby nie było potem że goście nie zastaną nikogo w domu. Potem następuje wielkie, niekończące się oczekiwanie... mija 12... myślę sobie pewnie zaraz będą... mija 13, 14... teraz to już na pewno będą, bo przecież pora obiadowa a ja mam przygotowany obiad też dla nich. Przy każdej kolejnej minucie człowiek sobie wypomina, że przecież mógł zrobić to lub tamto, że mógł coś zacząć robić.. ale ciągle powraca ta myśl, że jak tylko za coś się zabiorę to zabrzmi dźwięk dzwonka do drzwi, więc ostatecznie siedzę i czekam. Córka zaczyna wariować i skakać po łóżku.




Mija 15, 16... zbliża się 17 i zaczynam mieć wątpliwości czy w ogóle mam mieć dziś gości.  Na stole od rana stoi ciasto, a córce która co jakiś czas patrzy się na nie łakomym wzrokiem powtarzam aż do znudzenia że na razie nie... że to dla gości, jak przyjdą. Po jakimś czasie sama zaczynam wpatrywać się w te kawałki sernika i zadaję sobie pytanie czy jest sens go tak trzymać.



No ale nie poddaję się! Już 17, zaczął się mecz piłkarski, w sumie nie lubię piłki nożnej ale może obejrzę, bo cóż robić innego. Żadnych prac manualnych nie zacznę wywlekać na stół, bo jak to będzie potem wyglądało przy gościach, o ile w ogóle się pojawią. A tak to będę miała alibi, że oto oglądam mecz z reprezentacją Polski :) Nudy, nudy i jeszcze raz nudy... jak dziś nie przyjdą to przynajmniej wiem, że jutro mają już być na 100%. A dziś? Kto to wie... może będą może nie... nikt nie dzwoni, nic nie mówi... a jeszcze wczoraj uprzedzali że wpadną, powiem krótko... wkurza mnie to! :)

7 komentarzy:

  1. Takie czekanie bywa denerwujące, ja dzisiaj meczu nie oglądam, bo wole szperanie po blogowisku;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Stanowczo lepiej wiedzieć o której godzinie mniej więcej przyjdą goście :))

    Daj znać, czy przyszli :)
    I trzymaj się cieplutko.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I wcale się nie dziwię, dlatego zawsze umawiam się na gozinę. POwiem Ci, że do tej pory jestem pod wrażeniem Twojej spiżarni i zapasów, bo czegoś takiego w życiu nie widziałam. Buziaki i już się nie denerwuj.

    OdpowiedzUsuń
  4. No i powiem wam, że dochodzi 20 i gości nie ma i nie było. Nikt nawet nie zadzwonił powiedzieć, że jednak nie przyjdą. Cały dzień stracony. Żenada :-|

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj nie ciepię się tak denerwować i zastanawiać, ja zawsze jestem punktualna.

    OdpowiedzUsuń
  6. cholera co to za znajomi kulturą to chyba nie grzeszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajomi to może by zadzwonili, ale to rodzina...
      Dziś znowu czekam, ale maja niby być 12-13 - zobaczymy :)
      Mam kolegę, który mieszkał kiedyś kilka bloków dalej ode mnie i czasami dzwonił mówiąc, że niedługo wpadnie do mnie. Potem okazywało się, że te jego "niedługo" to były 4 godziny lub więcej. Mam wrażenie że ja całe życie ciągle na wszystkich czekam :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...