środa, 25 kwietnia 2012
lambrekin
Mam! Nareszcie mam lambrekin! Co prawda nie uszyty przeze mnie, lecz przez moją mamę, ale najważniejsze że jest. Moim skromnym wkładem było wycięcie trójkątów ;) Bardzo mi się podoba, choć na pierwszy rzut oka skojarzył mi się z dziecięcym teatrzykiem i miałam wątpliwości czy nie będę się czuła jak w przedszkolu. Ostatecznie do przedszkola nigdy nie chodziłam, więc nie powinnam mieć z tym jakiegoś "problemu". Teraz za każdym razem jak wchodzę do pokoju to widzę kolorowe trójkąty, a siedząc na kanapie czy nawet przy stole co chwile zerkam w ich stronę ukradkiem :) Zapewne minie kilka dni zanim się do nich zupełnie przyzwyczaję.
I drugie okno...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Takiego pomysłu jeszcze nie widziałam. Lambrekin z takimi właśnie zasłonami wygląda znakomicie.
OdpowiedzUsuńJa też pierwszy raz widzę taki pomysł....ciekawie to wygląda..u siebie sobie nie wyobrażam...:)
OdpowiedzUsuńCiekawe nie powiem tylko trzeba mieć karnisze :P ja się jeszcze nie dorobiłam
OdpowiedzUsuńFajny lambrekin, z zasłonami stanowi fajną całość, jakby rozwesela zasłony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, majowo!
Ja jakoś nie mam firanki z w pokoju.Nie mam karniszy;p
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie.