środa, 8 kwietnia 2015

Wielkanoc 2015

No i już po Świętach! Spędziliśmy je u moich rodziców jedząc dużo, dużo pyszności :)
Upiekłam dwie babki (cytrynową z białą polewą i piaskową z ciemną polewą), dwa mazurki (orzechowy i malinowy) oraz kilka mini babeczek z dekoracyjnymi czekoladowymi jajeczkami, które córka systematycznie wyjadała :D Była też karpatka z dżemem jagodowym i masą z bitej śmietany i serka mascarpone, ale nie uwieczniłam jej na zdjęciach, bo po prostu zapomniałam. Zresztą nic straconego, bo i tak podeszła z wierzchu wodą w lodówce, więc wygląd nie dorównywał smakowi :) Z tego wszystkiego co upiekłam z pełną świadomością mogę powiedzieć, że hitem okazały się dwa wyroby: wspomniana już karpatka i mazurek malinowy. Masę do niego zrobiłam ze zmiksowanych mrożonych malin z dodatkiem cukru pudru i odrobiny soku z cytryny - taki gęsty lukier wyszedł, ale nie rozlewał się podczas krojenia i był pyszny.... :) Z pewnością zrobię ją w przyszłym roku, szczególnie że wreszcie znalazłam przepis na idealne ciasto mazurkowe. Nie kruszy się podczas krojenia, nie jest tak twarde jak kamień i co najważniejsze bardzo nam smakuje. Karpatkę też chyba jeszcze kiedyś popełnię, choć nie wiem czy akurat z jagodami, bo jednak farbują mocno spodnią część ciasta.



Mazurek malinowy po udekorowaniu:


Pascha mamy:







Zawsze, gdy przychodzą jakiekolwiek święta, pluję sobie w brodę, że nie mam sprawdzonego przepisu na ciasta. Powtarzam sobie, że będę przepisy wypróbowywała, modyfikowała itd. ale ciągle z tego nic nie wychodzi. Może wreszcie w tym roku uda mi się popracować nad wypiekami. Niedługo będzie sezon owocowy, więc tym bardziej będzie okazja. Żebym to ja tylko miała czas na to pieczenie, no i chęci na zjadanie całych blach ciast "testowych" hehe

środa, 1 kwietnia 2015

Wielkanocna aranżacja

Jak ja dawno tu nic nie napisałam.... :( Trochę szkoda a nawet wstyd, ale tak jakoś wyszło. Aparatu nadal nie naprawiliśmy a dodatkowo jeszcze córka (z dobrych chęci) dobiła ekran w laptopie :-/ Cóż, tak to już bywa... Zresztą nie ma co się tłumaczyć, a przynajmniej tak sądzę :D
Od razu zapowiem, że nie wiem jak to będzie z dalszym pisaniem, bo jak to w życiu bywa czasu jest ciągle mało. Nie chcę jednoznacznie pisać, że bloga zamykam i w sumie chyba tego robić nie chcę (mając na uwadze jakieś tam przyszłe perfidne plany...  hehe), ale i też nie chcę obiecywać, że teraz to już na pewno będę pisała regularnie itp., gdyż sama w to nie wierzę :P
Dobra, dosyć tego smęcenia... miało być o zbliżającej się Wielkanocy!



Przeglądając różne wielkanocne inspiracje bardzo spodobała mi się taka wisząca dekoracja jak tutaj. Z początku chciałam to zrobić po najmniejszej linii oporu, czyli wycinając z kolorowego papieru, ale potem poszłam po rozum do głowy i uznałam, że po pierwsze będzie to latało przy każdym otwieraniu okna i podwijało się a po drugie dzieci mogą wpaść na pomysł rozerwania papieru. Przymierzyłam się zatem do planu B czyli zrobienia takiej dekoracji z materiału. Mąż ostatnio kupował kijek i został mu odcięty kawałek, więc poprosiłam go, aby dociął mi go jeszcze bardziej. Wygrzebałam kawałek stonowanego materiału w drobne kwiatki i uszyłam taką jakby flagę. W środku ma ona w sobie tekturę, więc jest usztywniona, nie podwija się i nie majta przy podmuchu powietrza :) No ale ja jak to ja musiałam prędzej czy później pójść na jakąś łatwiznę, więc ten biały króliczek (bądź zajączek, nigdy ich nie rozróżniam hehe) jest wycięty z papieru i zwyczajnie przyklejony do materiału klejem szkolnym. Jakby nie było efekt - zadowalający. Do kijka przymocowałam sznureczek (trochę żałowałam, że kijek jednak nie jest dłuższy), zawiesiłam całość na haku po wieńcu, który był tu wcześniej i dodałam żółtą kokardę. Na prawdę nie sądziłam, że tak dobrze to będzie wyglądać :)


I jedno starsze, po zrobieniu dekoracji:


 Reszta dekoracji nie była już żadnym wyzwaniem "robótkowym". Trochę kwiatów i bazi, kolorowe jajeczka z zeszłego roku i zasiana zielenina. Na zdjęciach trawa jeszcze nie wyrosła, ale na dzień dzisiejszy ma ok. 1cm wysokości, więc do Świąt jeszcze odrobinę podrośnie. Trochę nieregularnie wyrosła, ale to tylko da mi do myślenia w przyszłym roku :) Miałam jeszcze robić jajeczka obklejane sznurkiem, ale oczywiście z braku czasu zostały nie tknięte. Nic straconego, nie zepsują się przecież i poczekają na swoją kolej za rok.
No i to by było na tyle. Za oknem ciemno, szaro i deszczowo... szkoda, bo ostatnio już czuło się prawdziwą wiosnę :)
Aha... jakoś zdjęć jest niestety taka jaka jest, bo są robione telefonem i nie zapowiada się, aby szybko to się miało zmienić :-/
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...