Ostatnio coraz częściej myślę o kupnie tej nieszczęsnej maszyny do szycia. Tak bardzo żałuję, że nie kupiłam sobie jesienią takiej małej podręcznej. Teraz bardzo by mi się przydała, ale cóż zrobić... muszę jakoś przez zaciśnięte zęby szyć ręcznie. Nie lubię tego i nie umiem, a w zasadzie to pewnie dlatego nie lubię, bo nie umiem. Po pierwszej i ostatniej maskotce jaką zrobiłam (sowie), przyszedł czas (napłynęła chęć i wena twórcza), aby zrobić kolejną. Sowa niespecjalnie mi się udała, więc tym razem chciałam zrobić coś prostszego. A co może być prostego.... no coś co w sumie jest proste w dosłownym tego słowa znaczeniu, czyli wąż :) Pomyślałam, że przecież węża to chyba już zepsuć się nie da. Jak pomyślałam, tak zrobiłam.
Wąż powstał z nieużywanej poszewki na poduszkę, więc składa się z kilku segmentów. Inaczej nie starczyłoby materiału, bo miałam tylko jedną poszewkę w takim mieszanym wzorze. Żałuję tylko, że zabrakło materiału na większą wężową głowę. Z tego powodu zwierzak ma przewężenie (he he, wąż ma przewężenie) tworzące jakby szyję a głowa ma średnicę reszty ciała. Ogółem mówiąc wąż jest udany i bardzo nam się wszystkim podoba :) Powiedziałabym, że to taki bardzo wesoły i przyjacielski wąż :)
Świetny wąż i bardzo pomysłowy. Myślę, że głowę ma całkiem akuratną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedzinki:)
Wąż super. Ja nie szyje sama, chociaz czasem zdarzy mi sie ręcznie. Jak cos wymyślę to w szyciu wspiera mnie mama.
OdpowiedzUsuńTeż musze pomyślec o wysiewach :-)
Pąponiki bardzo fajne, a te smakowitości dalej , mniam, mniam.
Z przyjemnością zostaję u Ciebie!
Pozdrawiam cieplutko i dziekuje za odwiedziny
Wąż świetny!Kolorki super.Fajnie,że poszewka została wykorzystana w takim celu.Naprawdę szyłaś to ręcznie?To zdolna z Ciebie osóbka!Pozdrawiam i zapraszam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, no jakoś się przemęczyłam ręcznie a wąż wiadomo... dłuuugi jest :)
OdpowiedzUsuńnie taki straszny wąż jak go malują.
OdpowiedzUsuńten w Twoim wykonaniu wygląda łagodnie i sympatycznie.