W miniony weekend pojechaliśmy na działkę i powiem szczerze, że w mieście praktycznie wcale nie widać że zima jeszcze tak dokazuje. Za to na wsi, na polnych drogach wszystko pozasypywane aż miło popatrzeć. Oczywiście tylko popatrzeć i popodziwiać, bo jak bym miała stanąć z szuflą i odśnieżać to tak bardzo by mi się to już zapewne nie podobało :D
Samochodem podjechaliśmy na posesji jedynie kawałek, potem dało się już tylko pieszo. Mąż wydeptał trochę przestrzeni dla dziecka, bo mała jak stanęła w śniegu to nie mogła zrobić swobodnie kroku.
Trochę posiedzieliśmy, zjedliśmy kanapki, wypiliśmy coś ciepłego i wróciliśmy do ciepłego domu :)) A miałam takie plany i nadzieje związane z tym wyjazdem... łudziłam się że zasadzę cebulki kwiatów itp. - jak już pisałam patrząc po śniegu "miejskim" nie spodziewałam się aż takiego śniegu na działce :)
Córcia oczywiście całe rękawiczki miała mokre od zabawy ze śniegiem. Nos również czerwony, a później też i rączki, bo oczywiście zaczęła zdejmować rękawiczki i..... jeść śnieg! Z mężem jej mówiliśmy że to jest "bee" a ona na to że "mniam mniam" hehe :D Cóż.. dziecku się nie przetłumaczy, ono wie lepiej ;)
Na wiosnę jeszcze troszeczkę musimy poczekać, niestety. Dobrze ,że chociaż jedna osóbka jest zadowolona z tej wyprawy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej dziecko dobrze się bawiło :)
OdpowiedzUsuń