piątek, 30 marca 2012

nowe zasłony i odświeżony kredens

Udało mi się wreszcie zrobić zdjęcia nowym zasłonom. Fotografowane wieczorem z lampą błyskową, wiec są jakie są. Zasłonki kupiłam w ikea i wymagały jedynie skrócenia.



Od razu zaznaczę, że to nie jest ich docelowe ułożenie, bo mam już kupione haczyki żeby je podpiąć do boków. Czekam tylko aż mąż mi je przymocuje do ściany. Tak samo pas, który je ściąga ma w tej chwili białą wstążkę, ale nie jest ona jeszcze przyszyta. Nie jestem do końca pewna czy ją dawać, choć ogólnie podoba mi się.






Jak widać nie jest to jeszcze "projekt" ukończony. Dodatkowo mam zamiar zrobić do nich lambrekin z pastelowych trójkątów :) Niestety z braku czasu zajmę się nim dopiero po Świętach, albo kto wie może jeszcze później. Aha, materiał ma takie pionowe prążki w sporych odstępach.


Natomiast trafiłam wczoraj na coś, co chodziło mi po głowie od dłuższego czasu. Otóż chciałam jakoś zakryć stos naczyń i naczynek stojących w kredensie za szkłem. Dużo tego wszystkiego jest i stoi jedno na drugim i jakoś tak mnie raziło i mało estetycznie wyglądało. Przeglądając blogi trafiłam kiedyś na kredens, w którym ktoś zamocował na szkle koronkę (niestety nie pamiętam który to był blog). W każdym bądź razie pomysł bardzo mi się spodobał. Miałam też drugi pomysł (plan awaryjny B), a mianowicie przymocować białą, cienką tkaninę na sznureczkach u góry i u dołu, marszcząc materiał (miałyby powstać takie pionowe plisy). Jednak wczoraj podczas zakupów natrafiłam na białe bieżniki za 5zł sztuka! :) Bez wahania wzięłam trzy jednakowe. Pomyślałam, że za tą cenę to nie będzie mi szkoda ich pociąć. W domu po przymiarkach okazało się, że szerokość pasuje idealnie a z długości trzeba ściąć jedynie zaokrąglone końce bieżnika. Taka byłam zadowolona, że musiałam je zawiesić już dzisiaj! :))




Tutaj widać mój mały los-burdelos w kredensie:


A tutaj już po zamocowaniu wszystkich trzech:




A tak wygląda mocowanie od środka (naciągnęłam tkaninę nieco w narożnikach i przybiłam szpilkami z dużymi ozdobnymi główkami):



Teraz ilekroć wejdę do pokoju to patrzę się na nie jak głupia i uśmiecham sama do siebie ;)

środa, 28 marca 2012

zielono i wiosennie mi

Choć jest godzina późno popołudniowa (bądź dla co poniektórych wczesnowieczorna),to słońce świeci tak mocno, że muszę zasłaniać okno roletą. Przychodzą mi na myśl jesienno-zimowe wieczory kiedy to szybko robiło się ciemno i ponuro. Teraz te chwile odeszły już w zapomnienie i bardzo się z tego cieszę. Zioła powoli sobie kiełkują a z przytarganego ostatnio leszczynowego badyla wychodzą zieloniutkie listki.



Szafirki tak pięknie kwitną, że postanowiłam postawić je na środku parapetu i siedząc na kanapie widzę je centralnie przed sobą. Mogłabym tak siedzieć i gapić się na nie całymi dniami, gdyby nie myśl o przedświątecznych porządkach.




Udało mi się co prawda powiesić nowe zasłony, ale póki co wiszą tylko na jednym oknie. Drugie musi jeszcze chwilę poczekać. Chciałam zrobić zdjęcie nowym zasłonom, ale nijak nie potrafię. Łażę z aparatem w ręku to w tą to w tamtą, ale ciągle wychodzi ciemne, wręcz czarne zdjęcie :-/ Tak więc na razie zdjęcia nie wstawię - może w najbliższych dniach uda mi się jakoś po ludzku je zaprezentować.
Nie wiem czy wy też tak macie, ale ja myślami jestem już latem. Wiem, że dopiero wiosna się zaczęła i nawet nie zdążyłam się nią w pełni nacieszyć, a w perspektywie są jeszcze Święta, ale tak jakoś ciągnie mnie do lata. W sumie jakby się tak zastanowić do czego mnie pcha tak najbardziej, to chyba to świeżych, sezonowych owoców, do przetworów i ogólnie letniej kuchni, do grilla. Przeglądam już przepisy na przetworowe smakołyki i odpływam w letnie klimaty :) Ahh ta wiosna, człowiek tyle na nią czeka, nie może już wytrzymać a potem i tak myśli już o lecie :)

wtorek, 27 marca 2012

wypad do lasu

Miniony weekend był tak piękny, że postanowiliśmy pojechać na działkę. Było na prawdę miło, choć liczyłam na to, że na samej działce będzie bardziej zielono. Tak czy owak nie odjechałam z pustymi rękoma i przytachałam z sobą dużą gałąź, która na dzień dzisiejszy wypuściła nam już w domu zielone listki (jeszcze nie jest "obfocona") :)
Ale to nie wszystko! Najbardziej jestem zadowolona z naręcza patyków i patyczaków, które splotłam w wieniec, ale o tym innym razem :)
Na działce przyszedł do nas czarny, koci futerkowiec. Pewnie chciał wiedzieć co się dzieje i kto mu przeszkadza wypoczywać w taki piękny dzień. Przyszedł, poobserwował, dostał nawet coś do jedzenia i picia, po czym się ulotnił.

A to migawki z leśnego spaceru:














A na koniec jeszcze trochę wiosenno-świątecznych dekoracji oraz na pierwszym planie czajniczek, który dostałam ostatnio od mamy. Jestem w nim normalnie zakochana! Śliczny, kremowy z pokrywką :))


środa, 21 marca 2012

tkaniny i królik

Pojechałyśmy wczoraj z moją mamą do sklepu z tkaninami. Kupiłam sobie kilka cukierkowo-pastelowych wzorów. Wybór był na prawdę duży i z początku nie wiedziałam na co się zdecydować. Zaczęłam od słodkich kratek i paseczków, a skończyłam na patchworkach i drobnych kwiatkach :) Jestem niewyobrażalnie zadowolona z tych zakupów.







A na szybko zrobiłam pierwszą wydmuszkę. Nie jest to co prawda arcydzieło i nie jest całkiem spójne w "treści", ale jak na pierwszą to może być ;) Czy będą inne, czas pokaże, bo mam sporo na głowie.


Zrobiłam wreszcie królika, który będzie przez najbliższy czas towarzyszył wiosennemu kogutowi. Dokleiłam mu nawet pomarańczowa kokardkę :) Na zdjęciach widać jak go robiłam krok po kroku. Można mu dorobić tło pod łapki z papieru samoprzylepnego, ale ja to pominęłam.




Kupiłam sobie wreszcie w Ikea nowe zasłony, ale muszę je pomierzyć i skrócić. Do tego zachciało mi się zrobić taki pas, żeby tą zasłonę upiąć, więc czeka mnie trochę pracy. A jeszcze dziś mi się uwidziało, że może na lato zrobię taką girlandę na ścianę z materiałowych trójkątów, choć chodzi mi też po głowie powieszenie ich jako lambrekiny w oknach. Ehh szkoda gadać, nie nadążam nad pomysłami, które mi siedzą w głowie.

poniedziałek, 19 marca 2012

wiosenny kogut

Projekt kogut nareszcie ukończony :) Od jakiegoś czasu zbierałam się za zrobienie takiego wiosennego koguta jak ze strony Marthy Stewart. Nareszcie go popełniłam, choć nie do końca jest zgodny z pierwowzorem. Zamiast nałożyć na niego materiał, przykleiłam papier z wiosennym motywem. Kogut siedzi teraz na pianinie i pilnuje czekoladowych jajeczek. Niedługo będzie mu towarzyszył jeszcze królik.









Ostatnio będąc na zakupach trafiłam na śliczne papilotki :) Najbardziej podobają mi się te różowe w białe groszki - wzięłam ostatnie dwie sztuki.




A na koniec bardziej kulinarnie. Mianowicie nasz wiosenny obiad i ciasto cytrynowe.




A tu prezent od mamy - mini sękacz przywieziony z przedświątecznego kiermaszu :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...